Archiwum
Opowieści pisane - wybór
Moje pierwsze spotkanie z kopalnią miało miejsce w 1965 roku. Była to kopalnia Sośnica. Na pierwszym roku studiów na Wydziale Górniczym Politechniki Śląskiej trzeba było odbyć semestralną praktykę. Pierwsze wrażenie: bardzo dużo urządzeń umieszczonych w ogromnym budynku, duży hałas. Trzeba było szybko opanować przemieszczanie się po zakładzie. Studenci nie obsługiwali urządzeń, pracowali „łopatologicznie” (sprzątali węgiel lub kamień nagromadzony wokół urządzeń, przeważnie wokół przenośników taśmowych). Praktyka trwała od września 1965 do lutego 1966 roku. Po kilku tygodniach „załapałam się” do laboratorium i działu kontroli jakości węgla. Pozwoliło mi to zobaczyć, jak praktycznie wykonuje się pobieranie próbek i ich analizę w celu określenia parametrów węgla.
Moje pierwsze spotkanie z kopalnią miało miejsce w 1965 roku. Była to kopalnia Sośnica. Na pierwszym roku studiów na Wydziale Górniczym Politechniki Śląskiej trzeba było odbyć semestralną praktykę. Pierwsze wrażenie: bardzo dużo urządzeń umieszczonych w ogromnym budynku, duży hałas. Trzeba było szybko opanować przemieszczanie się po zakładzie. Studenci nie obsługiwali urządzeń, pracowali „łopatologicznie” (sprzątali węgiel lub kamień nagromadzony wokół urządzeń, przeważnie wokół przenośników taśmowych). Praktyka trwała od września 1965 do lutego 1966 roku. Po kilku tygodniach „załapałam się” do laboratorium i działu kontroli jakości węgla. Pozwoliło mi to zobaczyć, jak praktycznie wykonuje się pobieranie próbek i ich analizę w celu określenia parametrów węgla.